ZingTruyen.Store

Crimson Peak - inna historia [RZADKO WSTAWIANE ROZDZIAŁY]

Chapter four

Missourilight

POV. LUCILLE:

Gdy byłam już przed pokojem Thomasa, to postanowiłam podsłuchać, by wiedzieć, czy ma coś przede mną bardzo ważnego do ukrycia. Oczywiście, miałam całkowitą rację w tej kwestii, lecz nie spodziewałam się jednak takiego obrotu sprawy, kiedy podsłuchiwałam brata. Dowiedziałam się wtedy coś, co mnie bardzo zaskoczyło i jednocześnie poczułam bardzo szczerą chęć zemsty na Verze Blood. Po prostu wtedy zrozumiałam, że ona może być dla mnie ogromnym zagrożeniem. Potem zaczęłam szybko biec w stronę mojego, sporego pokoju, który jest urządzony dość staromodnie, ale w naszym wieku jest to bardzo modny wystrój i każdy kto do nas przychodził w gości (a to zdarzało się niezwykle żadko), to każdy nam bardzo zazdrościł. Gdy byłam już przed drzwiami, to od razu otworzyłam je z impetem, a one natychmiast zatrzasnęły się z głośnym hukiem. Podeszłam do fotela i usiadłam na nim dość wygodnie, bym mogła na spokojnie przemyśleć swój plan pt.: ,, Pozbycie się dziw*i" w życie. Znałam już ogólny zarys tego planu, ale musiałam go przemyśleć ze szczegółami, by mój plan (bardzo okrutny) wypalił. Po kilku godzinach dość intensywnego myślenia, wiedziałam już co będę musiała zrobić, by ją zniszczyć. - Nadszedł twój koniec Vero... - pomyślałam, by po chwili wybuchnąć głośnym śmiechem, który przypominał śmiech psychopaty-mordercy, który z zimną krwią zabije swe ofiary...

POV. THOMAS:

Po chwili zrozumiałem, że jestem zakochany w Verze, przez co nie mogłem na początku w to uwierzyć. Lecz gdy przypomniałem sobie, jak się wtedy zachowywałem, gdy byłem blisko niej, to o mały włos, a bym się zaczerwienił ze wstydu. Po kilkunastu minutach głębokiej, wręcz dręczącej ciszy, która wydawała się nie mieć końca, to szybko pobiegłem z pokoju, by wyjść szybko na dwór i sprawdzić, czy moja maszyna działa jak najlepiej. Gdy byłem już na dworze, to pobiegłem szybko do maszyny, która ma za zadanie - wydobywać z gleby czerwoną glinę, która jest wykorzystywana w wielu dziedzinach przemysłu, np. do produkcji dachówek... Jest to bardzo przydatne, a przede wszystkim przynoszące spore zyski urządzenie. Zacząłem sprawdzać, czy maszyna działa jak należy. Gdy byłem już całkowicie pewny, że z moją maszyną jest wszystko w porządku, to odczułem przez chwilę ulgę, która nie trwała dosyć długo. Nagle na dworze, dokładnie kilkanaście minut drogi ode mnie, znajdowała się jakaś, dość gęsta, krwisto-czerwona mgła, która mniej więcej przypominała kolorem ciało Alice Sharpe. Gdy później, spojrzałem jeszcze raz w to samo miejsce, gdzie była jeszcze przed chwilą ta krwisto-czerwona mgła, to okazało się, że była to Vera, ale w dość innym wcieleniu, niż wcześniej. Miała wtedy na sobie piękną, czarną suknię w kształcie syreny, która podkreślała jej talię i pokazywała jej ramiona, a na barkach miała czarny szal ozdobiony brokatem, a na stopach miała piękne, długie i czarne buty, które idealnie pasowały do tego stroju. Spojrzała na mnie tym cudnym uśmiechem, który mi się tak bardzo podobał, że wtedy się jąkałem. Podszedłem do niej, a ona ni stąd ni zowąd, przytuliła się do mnie. Byłem zaskoczony jej gestem, ale odwzajemniłem uścisk. Staliśmy w tej pozycji przez kilka chwil, lecz wydawało nam się, że trwało to wieczność. Postanowiłem, że powiem jej jednak, co do niej czuję od kilku miesięcy. Spojrzałem głęboko w jej piękne, niebieskie niczym ocean oczy i powiedziałem jej na ucho, że jestem w niej bardzo zakochany. Na początku bałem się, że da mi solidnego kosza, lecz tak się nie stało. Ona mnie wtedy: POCAŁOWAŁA !!! Nie spodziewałem się tego, ale byłem wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nie mogło być dla mnie lepiej. Lecz bałem się reakcji Lucille, bo tylko ona nie wie, że się w niej zakochałem. Teraz mogę być spokojny o to, że Verze nic się nie stanie. - Chyba... - pomyślałem, patrząc jeszcze raz w stronę domku Crimson Peak, nie zważając na to, jakie niebezpieczeństwa mogą czyhać na Verę...

POV. NARRATOR:

Odkąd powiedzieli, co do siebie czują, minęło zaledwie kilka tygodni. A Lucille niedługo ma zamiar wprowadzić swój okrutny plan w życie. Czy jej się to uda? A może Vera wyjdzie z tego cało i zaplanuje na nią zemstę? Tego nie wiem, ale możecie być całkowicie pewni, że ona (chodzi o Verę Blood, jakby ktoś nie wiedział) sprawi, iż świat będzie lepszy i w znacznie jaśniejszych barwach...

********************************************************************************

Oto kolejny rozdział dla moich, ukochanych czytelników. Bardzo was przepraszam za tak długą nieobecność przy tej książce, ale dopiero teraz wena mi pozwoliła na dokończenie tego rozdziału. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Do następnego i bayo !!!! ;)                                                  

Bạn đang đọc truyện trên: ZingTruyen.Store